Wisiała opuszczona wśród rzeczy, które znalazły swego właściciela podczas wyprzedaży. Wyczerpana bezowocną wyprawą na zakupy, postanowiłam sięgnąć po ostatnią deskę ratunku. Przeglądając kolejno pozostałości poprzednich kolekcji, w moje ręce wpadła ONA. Na widok hasła KARMA. zaświeciły mi się oczy (pomijając fakt, że przy kasie okazało się, że kosztuje niespełna 16 zł). Od zawsze powtarzam, że wierzę, w powiedzenie „karma wraca”. Karma, która nie jest powiązana z żadną religią, ani bóstwem, a po prostu jest swego rodzaju filozofią życiową. Według mnie, to jak postępujemy wobec drugiego człowieka zawsze ma swój owoc w przyszłości. Mówi się, że „dobro wraca”, a moim zdaniem ta sama przypadłość dotyczy zła. Nie bez powodu ktoś kiedyś powiedział „Treat people as you would like to be treated. Karma is only a bi*ch if you are.”.
Jedna sesja – dwie miejscówki. Radzyń nigdy nie przestanie mnie zadziwiać! Nie obyło się bez przygód, dużej dawki śmiechu i dreszczyku niepewności. Na szczęście (w ostatniej chwili!) zostałyśmy uwolnione z parkingu, na którym nas uwięziono i ostatecznie sejsa zakończyła się tuż przed deszczem. Dziękuję Beatce za niezmiennie świetną robotę i Dominice za dzielne asystowanie. 🙂
Zestaw w moim ulubionym kolorze. Połączenie sneakersy + spódnica, nie dziwi już chyba nikogo. Ma swoje zwolenniczki i przeciwniczki, a ja mogę śmiało powiedzieć, że jestem wśród tych pierwszych. Nieskromnie przyznam, że szczęście sprzyjało mi również podczas poszukiwań adidasów. Dylematy, spekulacje, brak decyzji. Od niechcenia zaglądam do outletu New Balance. Wychodzę z tymi idealnymi. Klasyka za niespełna 200 zł. Czego chcieć więcej? 🙂
Zdjęcia: Beata Kościuczyk
Asystent: Dominika Rosa
blouse-Zara►sneakers-New Balance►skirt-sh (H&M)